Jezus Cię Kocha! Po prostu.

I Ty możesz podać dłoń | Pastor Miron Wojnowski

jezusciekocha.pl Season 1 Episode 8

O Królestwie, które jest już na wyciągnięcie ręki, i o tym, że Bóg Wszechmogący może uczynić o wiele, wiele więcej niż wszystko to, o czym mógłbyś pomyśleć albo o co mógłbyś poprosić. A także o tym, że i Ty możesz podać innym pomocną dłoń...

Wyślij nam wiadomość

 Jezus Cię kocha! Po prostu.

Witajcie kochani na kolejnym odcinku podcastu „Jezus Cię kocha! Po prostu.” Dzisiaj chcielibyśmy podzielić się słowem o Królestwie, które jest już na wyciągnięcie ręki i o tym, że Bóg Wszechmogący może uczynić o wiele, wiele więcej niż wszystko to, o czym mógłbyś pomyśleć albo o co mógłbyś poprosić. Posłuchaj... Wszędzie, gdzie pojawia się Kościół Jezusa Chrystusa, Królestwo Boże znajduje się na wyciągnięcie ręki. My przynosimy zwycięstwo i przynosimy wieść o zwycięstwie Jezusa Chrystusa. Samo słowo „ewangelia” oznacza dobra nowina o zwycięstwie.

To jest militarny termin, który określa przyniesienie informacji o zwycięstwie przez gońca do kwatery króla albo innego dowódcy. Więc Ewangelia to dobra nowina, wiadomość o zwycięstwie. W liście do Efezjan napisane jest Dzięki temu, czytając, możecie zrozumieć mój wgląd w tajemnicę Chrystusa, która w poprzednich pokoleniach nie była oznajmiona synom ludzkim, tak jak teraz została objawiona świętym apostołom Jego i prorokom w duchu, że poganie są współdziedzicami i współczłonkami ciała, współuczestnikami obietnicy Jego w Chrystusie przez Ewangelię. Jej to stałem się sługą według daru łaski Bożej, danej mi według skutecznej mocy Jego.

Jaka jest więc moc Boża? Skuteczna. Moc Boża jest skuteczna.

Ona zawsze przynosi zmianę. Ta moc, która działa przez każdego z nas, wierzących chrześcijan, może uczynić o wiele więcej ponad to wszystko, o czym możemy myśleć albo o co możemy prosić.

I co to znaczy? To znaczy, że choćbyśmy sobie wymyślili, o co chcemy prosić, to Bóg może więcej. My nigdy nie jesteśmy w stanie pomyśleć więcej, niż Bóg jest w stanie zrobić, bo On jest Bogiem Wszechmogącym i On może zrobić dokładnie każdą rzecz. Ten, na którego dłoni mieści się cały ten świat. Ten, który przez słowo wypowiedziane ze swoich ust stworzył wszechświat. Ten, który powiedział: niech stanie się światło i światło rozbłysło. Ten, przed którego imieniem klęka każde kolano, na ziemi, pod ziemią i w niebie.

On jest w stanie uczynić o wiele więcej ponad to wszystko, o czym ktokolwiek z nas może pomyśleć albo o co mógłby prosić. Czy w kontekście mocy Bożej, która jest nieskończona, te wszystkie prośby, które możemy zanosić jako Kościół albo każdy indywidualnie, czy one są dla Boga zbyt duże? Być może nam czasami wydają się duże. I czasami myślimy sobie, Panie, ja mam tak wielkie potrzeby. Czy Bóg jest mi w stanie to dać? Ten Bóg, który stworzył cały świat swoim słowem, czy On jest w stanie dokonać zmiany w moim albo Twoim ciele? Oczywiście, dla Niego to nie jest nic wielkiego.

Dlatego, że On jest Bogiem Wszechmogącym, Wszechmocnym, Wszechobecnym, Wszechwiedzącym, On jest naszym zaopatrzeniem, naszym sztandarem, naszą miłością i naszym lekarzem. Czy zauważyłeś, ile imion Boga jest wspomnianych w Piśmie? A te imiona, które są używane w Biblii, każdy z nich mówi o jednej stronie, o jednej części charakteru i natury Boga. Na przykład El Shaddai — oznacza to „więcej niż trzeba”. Ten, który zaopatruje. Nasz lekarz. Bóg jest naszym lekarzem.

Kiedy Izraelici szli po pustyni, to był ogromny naród, co najmniej dwa miliony ludzi. I Biblia mówi, że ani jedna osoba nie była tam chora i ani jedna nie była kulawa. Mało tego, ich ubrania rosły razem z nimi. Te dzieci, które wyszły jako małe z Egiptu, one wyszły w swoich sandałkach. I te sandałki rosły razem z nimi. Czy to jest cokolwiek, co byłoby dla Boga zbyt trudne? Nie. I ci ludzie, którzy widzieli tę chwałę, widzieli, jak sandały rosną, a szaty się nie zużywają, widzieli mannę, którą byli karmieni, otrzymali przepiórki, widzieli nawet wodę wytryskującą ze skały, ale ciągle szemrali, narzekali pod nosem, mówiąc, że w Egipcie był czosnek, cebula i inne warzywa.

Wierzę, że Boże Słowo staje się żywe i aktywne w naszym życiu, kiedy my przyjmujemy je osobiście, każdy do swojego własnego życia i swojego serca. Możemy brać to Słowo osobiście i wypowiadać w naszym kontekście, biorąc osobiście każde jedno Słowo i każdą obietnicę, która jest w Biblii, bo każda obietnica dana jest nam. Wiesz dlaczego? Dlatego, że będąc w Chrystusie Jezusie, i każda obietnica jest dla nas. Wszystkie obietnice dane Abrahamowi przeszły na nas przez Jezusa Chrystusa, bo Jezus Chrystus, będąc w przymierzu z Bogiem, wypełnił już całe prawo i wziął na siebie całą winę, cały sąd i całą zapłatę. Za wszystko, co zrobiliśmy kiedykolwiek, możemy śmiało brać teraz Słowa Bożych obietnic do siebie. I również przez to, że jesteśmy w Jezusie Chrystusie, nie musimy już zastanawiać się, czy jesteśmy narodem Izraela, czy nie.

To nie ma już znaczenia dla obietnicy. Nie ma znaczenia, czy jesteś Żydem, czy Grekiem, Polakiem, Niemcem, Czechem, Ukraińcem. Znaczenie ma tylko nowe stworzenie. Nawet twoja płeć nie ma już znaczenia dla nowego stworzenia, niezależnie od tego, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą. Dla Boga jesteś przede wszystkim nowym stworzeniem, Jego Synem. Nowe stworzenie narodzone z Bożego Świętego Ducha. Pamiętasz apostoła Piotra, który będąc na łodzi, był jedynym, który miał odwagę z niej wyjść?

Uczniowie mieli wtedy przepłynąć na drugą stronę jeziora Genezaret, ale rozpętała się potężna burza i fale zalewały łódź, a wiatr szarpał łodzią w każdą stronę. Jezusa nie było wtedy z nimi na łodzi i napisane jest, że oni zobaczyli, jak Jezus idzie po falach i chce ich wyminąć. Wydawało się więc, że Jezus nie zwraca na nich uwagi. Oni w pierwszej chwili wystraszyli się, sądząc, że to zjawa. A potem, kiedy zorientowali się, że to Jezus, Piotr powiedział, Panie, jeżeli to Ty każ mi przyjść do siebie. I pamiętasz, co Jezus odpowiedział? Przyjdź! Ale Jezus nie powiedział: przyjdź, Piotrze, wołam Ciebie, Piotrze, osobiście.

On powiedział tylko "przyjdź". Wiesz, że na to słowo, przyjdź, każdy z uczniów mógł wyjść z łodzi i pójść po falach w kierunku Jezusa, ale jedynie Piotr miał odwagę wyjść z łodzi i zacząć stawiać kroki na wodzie. I kiedy przeniósł swoje skupienie z Jezusa na okoliczności, na fale, na szalejący szkwał, na wiatr, zaczął tonąć. Ale nawet w tej sytuacji, w której zaczął tonąć na środku jeziora, Bóg nadal mógł uczynić o wiele więcej ponad to wszystko, o czym Piotr mógł pomyśleć. Jezus wyciągnął swoją dłoń i uratował Piotra z wody. Zobacz, jaki w tym jest piękny obraz. Kiedy wołasz do Pana, kiedy wyznajesz, że On jest Twoją mocą, Twoją skałą, twierdzą i ratunkiem.

Kiedy wołasz do Niego i mówisz, że On jest godzien chwały, że to w Nim przezwyciężasz wszystkich wrogów, że nawet kiedy oplatały Cię powrozy śmierci, w momencie, w którym wydawało się, że to jest samo dno niedoli, jeżeli w tym miejscu wołasz do Boga, to On jest w stanie uczynić o wiele więcej ponad to wszystko, o co mógłbyś prosić albo o czym mógłbyś pomyśleć. W jaki sposób Bóg wyciągnął Piotra z wody? Przez Jezusa. Ta moc działająca w Jezusie spowodowała, że Jezus podał dłoń Piotrowi i wyciągnął Go z wody. I napisane jest, że ta sama moc i ten sam Duch, który wskrzesił z martwych Jezusa Chrystusa, mieszka w każdym z nas. Kiedy Jezus był na ziemi, był tylko w jednym miejscu w jednej chwili. Ale teraz, chrześcijan, wierzących tych, którzy są napełnieni Bogiem, tych, którzy są napełnieni Bożym Duchem, narodzeni z Bożego Ducha, tych, którzy stanowią Kościół Jezusa Chrystusa tutaj na ziemi, jest nas bardzo, bardzo wielu.

Jesteśmy także otoczeni wielką chmurą świadków, tych świętych, którzy już odeszli do Ojca. To jest trochę tak, jakby Jezus Chrystus został pomnożony w każdym z nas. Bo w każdym z nas, chrześcijan, wierzących, mieszka Duch Święty. On mieszka w każdym z nas. I Jego moc poprzez każdego z nas może uczynić o wiele więcej ponad to wszystko, o czym moglibyśmy pomyśleć. Zwykle, kiedy czytamy historię o Piotrze w Łodzi, stawiamy się na miejscu Piotra. Myślimy o tym, że możemy teraz wyjść z Łodzi na Słowo Jezusa i pójść po falach.

I tak długo, jak długo nasze skupienie będzie na Jezusie Chrystusie, a nie na okolicznościach, możemy iść po wodzie. Jest to oczywiście prawda. Ale dzisiaj chciałbym rzucić Tobie wyzwanie. Postaw się w tej historii w miejscu Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus chce przez nas, przez Ciebie, przez ze mnie, przez każdego z nas wyciągać z wody tonących mocą swojego Świętego Ducha. Może w Twoim otoczeniu jest jakaś osoba, która zrobiła krok wiary i właśnie odwróciła uwagę od Jezusa, spojrzała na okoliczności i zaczęła tonąć.

Pamiętasz słowa Jezusa? Dlaczego zwątpiłeś? – zapytał Jezus.

To jest wyzwanie. Pomyśl, jak by to było, gdybyś był w tej historii Jezusem. Idziesz po wodzie na zewnątrz łodzi. Stoisz w wierze na falach, pośród sztormu i szalejącego wiatru i widzisz apostoła Piotra albo jakąkolwiek inną osobę. To może być Twoja żona, Twój mąż, Twój brat, Twój przyjaciel, Twoje dziecko, córka, syn. To może być ktokolwiek z rodziny albo spoza rodziny. Brat, siostra w wierze.

Wyobraź sobie, że stoisz na falach. Ty stoisz pewnie.

I widzisz Jego w łodzi. Mówisz do Niego – dasz radę.

Dasz radę, wyjdź, przyjdź, bracie, siostro. Dasz radę, idź po falach. Tadeuszu, Piotrze, Mario, Justyno. Przyjdź. I na początku On się ociąga. Na początku jakby nie był pewien. Patrzy na Ciebie i wygląda, jakby zastanawiał się, czy jest w stanie to zrobić albo nawet czy chce to zrobić, bo przecież na zewnątrz łodzi jest niebezpiecznie.

Ale Ty stoisz pewnie na pozycji wiary. I mówisz do Niego – przyjdź, nie bój się. Tu jest bezpiecznie, bo Bóg jest z nami. Choćbym nawet szedł doliną cienia śmierci, zła się nie ulęknę, bo Bóg jest ze mną. Bo Bóg może uczynić o wiele więcej ponad to wszystko, o czym mógłbym pomyśleć albo o co mógłbym poprosić. Wtedy Twój brat, Twoja siostra, córka, syn, mąż, żona, przyjaciel, niepewnie robi krok z łodzi i zaczyna zbliżać się do Ciebie, zauważając, że potrafi iść po wodzie. Zaczyna ogarniać go entuzjazm i radość.

Ale po dwóch, trzech krokach zaczyna czuć, jak fale dotykają kostek, robi się dziwnie zimno i dziwnie mokro. Rozgląda się dookoła i uświadamia sobie, że okoliczności są bardzo trudne. I wkrótce zaczyna tonąć. Wiesz, że często się tak dzieje? My wszyscy uczymy się chodzić po falach. I wtedy potrzebna jest Twoja wyciągnięta dłoń. W tej historii jesteś Panem Jezusem i wyciągasz rękę do tonącego.

Nie robisz Mu pretensji. Nie osądzasz, nie łajesz. Po prostu wyciągasz swoją dłoń, aby Go uratować i podtrzymać. Bo Ty wiesz, że jeżeli ten brat, ta siostra, będzie próbował wyjść z łodzi drugi raz, to pójdzie mu już lepiej.

A za trzecim razem? Z pewnością jeszcze lepiej. I za którymś kolejnym razem zdoła obiec łódkę dookoła, zanim do niej powróci. Biblia mówi, że jesteśmy świętym, królewskim kapłaństwem. Jesteśmy ludem drogo nabytym, najcenniejszą krwią Jezusa Chrystusa. Jesteśmy oddzieleni przez Boga do zadań, które On dla nas przeznaczył. Jesteśmy na tej ziemi, aby być pomnożeniem, zwielokrotnieniem Jezusa, po to, aby być członkami Jego ciała tutaj na ziemi, po to, aby nieść innym wiarę, ratunek i nieść innym pomoc, aby cuda działy się przez nasze dłonie, aby moc, ta sama moc, która wskrzesiła Jezusa Chrystusa z martwych, wytryskiwała z naszego wnętrza.

Po to tu jesteśmy. Już nie po to, aby starać się utrzymać na wodzie obok łódki, zastanawiając się, kiedy będziemy mogli w końcu wskoczyć z powrotem, bo czasami jest tak, że ktoś wychodzi z łódki z taką myślą – ciekawe, jak długo muszę wytrzymać na zewnątrz, żeby to dobrze wyglądało. Chyba wytrzymam trzy sekundy w wierze. Raz, dwa, trzy. Liczy się, wykonałem, zadanie wykonane, jestem wierzącym. Miej odwagę. Wyjdź z łodzi z tą myślą, że dojdziesz do samego brzegu, jak król po falach, bo przecież jesteś królem, a Królem królów i Panem panów jest Jezus.

I kochani, w tym miejscu zakończymy. Do usłyszenia w następnym odcinku.